Dzień Dziecka !!!
Niekoniecznie musi być to synonim zabawek, drogich zabawek, czy sklepu z zabawkami.
Może na początek warto zacząć od siebie. Przecież powszechnie wiadomo, że jeśli nie masz czegoś w sobie - nie masz jak przekazać tego drugiemu człowiekowi.
Drodzy rodzice, też jesteśmy dziećmi, mamy w sobie dziecko i powinniśmy je pielęgnować. Kto wie, może łatwiej nam przyjdą spontaniczne zabawy, uśmiech z powodu bez powodu i jak piękny tym damy przykład. Szczęścia też trzeba dzieci nauczyć :)
A kiedy już wstaniemy rano i będziemy pamiętali, że jesteśmy dziećmi - świętujmy razem z pociechami. Dajmy im swój czas,bliskość, uśmiech. Z daleka od smartfonów, komputerów i innych bajerów. Bądźmy - tu i teraz.
Tak wiem bez prezentów w postaci zabaweczek się nie obędzie, ale może niech to będzie dodatek do naszej obecności. W końcu w tak zabieganych czasach to jest najcenniejsze co możemy dać. Niech to będzie dzień kiedy odpuszczamy i nie praca, trening czy sprzątanie - ale dziecko będzie w tym dniu w centrum.
Nie jest łatwo godzić obowiązki służbowe, domowe, treningi i utrzymanie czystości w domu z wychowywaniem dziecka więc takie Dni niech będą dodatkową motywacją do przeorganizowania swojego czasu w miarę możliwości choćby na ten jeden dzień :)
Życzę Wam beztroskich chwil z pociechami :) Jakolwiek je sobie wymyślicie będą to Wasze, niezapomniane chwile
zycieSPOKOjne
wtorek, 31 maja 2016
wtorek, 2 lutego 2016
Strong women are tired...sometimes!!!
23:26 - idealna godzina do przewracania się na drugi bok. Tylko nie dziś i nie dla mnie. Siedzę, sprzątam, chodzę z kąta w kąt.. i irytuję się na siebie.
Taka jestem dziś nieznośna i tak działam na otoczenie. Przynajmniej tak mi się wydaje,a dzisiaj...to mi się dużo wydaje... :P
I żadne tu PMS, ani inne udziwnienia... Po prostu chodzę poddenerwowana bez powodu...zupełnie jak nie ja. I pytam się: "Cholera, Kobieto: Kim Ty jesteś? Daj już spokój."
Jednak Kobieta ma coś wspólnego ze mną ponieważ milczy uparcie... Chyba uważa, że da sobie radę...
A ja tak sobie pomyślałam, że ta Kobietka we mnie zmęczona jest trochę.
W końcu jest chwila spokoju na Życiowym Oceanie. Tymek śpi spokojnie w swoim łóżku, w swoim łóżku śpi spokojnie (tak sądzę;) NajlepszyPiotrek ... Oboje są obecni, oboje są: radością, spełnieniem, szczęściem, inspiracją i miłością... I przy nich nawet błękitnego nieba mi już nie trzeba :)
Totalny chill i właśnie...To jest dla mnie nowy stan.
Wiem, że większych powodów do zmartwień brak, czuję spokój w sercu i w duszy, każdego dnia łapię małe kawałki szczęścia - ciesząc się tym, jak Tymek z Mentosków, ale na dnie głowy odzywa się jakiś głos, który przypomina mi, że nie zawsze tak było i choć wiem, że nie powinnam go słuchać... to wbija się w czaszkę, taką małą zadrą powodując we mnie niepotrzebne spięcia.
Taki emocjonalny chillout to nowy stan, którego jak widać muszę się nauczyć, ale silne kobiety się nie poddają :)
Pozdrowienia z mojego sympatycznego życia, którego się uczę :)
Taka jestem dziś nieznośna i tak działam na otoczenie. Przynajmniej tak mi się wydaje,a dzisiaj...to mi się dużo wydaje... :P
I żadne tu PMS, ani inne udziwnienia... Po prostu chodzę poddenerwowana bez powodu...zupełnie jak nie ja. I pytam się: "Cholera, Kobieto: Kim Ty jesteś? Daj już spokój."
Jednak Kobieta ma coś wspólnego ze mną ponieważ milczy uparcie... Chyba uważa, że da sobie radę...
A ja tak sobie pomyślałam, że ta Kobietka we mnie zmęczona jest trochę.
W końcu jest chwila spokoju na Życiowym Oceanie. Tymek śpi spokojnie w swoim łóżku, w swoim łóżku śpi spokojnie (tak sądzę;) NajlepszyPiotrek ... Oboje są obecni, oboje są: radością, spełnieniem, szczęściem, inspiracją i miłością... I przy nich nawet błękitnego nieba mi już nie trzeba :)
Totalny chill i właśnie...To jest dla mnie nowy stan.
Wiem, że większych powodów do zmartwień brak, czuję spokój w sercu i w duszy, każdego dnia łapię małe kawałki szczęścia - ciesząc się tym, jak Tymek z Mentosków, ale na dnie głowy odzywa się jakiś głos, który przypomina mi, że nie zawsze tak było i choć wiem, że nie powinnam go słuchać... to wbija się w czaszkę, taką małą zadrą powodując we mnie niepotrzebne spięcia.
Taki emocjonalny chillout to nowy stan, którego jak widać muszę się nauczyć, ale silne kobiety się nie poddają :)
Pozdrowienia z mojego sympatycznego życia, którego się uczę :)
niedziela, 31 stycznia 2016
Proste ...za proste :)
Eureka !!! Pomiędzy śniadaniem, a myciem zębów, a raczej
myciem zębów, ubieraniem i śniadaniem poczułam, że nie potrzebuję i nie chcę
perfekcji. Ten moment, w którym jestem daleki jest od ideału, ale co z tego.
Jest kapitalnie. Jestem szczęśliwa, kocham i czuję się kochana.
Jest tyle spraw do ogarnięcia, trochę stresów, które nie
dają spać po nocach, ale tak cholernie to wszystko zbladło dzisiaj. I mimo
powagi tych wszystkich spraw – nie mogę pozwolić na to, żeby troska o jutra,
zabrała mi tak piękne dziś.
Jestem w dobrym miejscu, dobrym czasie i na dobrej drodze. I bardzo się cieszę, że jakiś czas temu nie
posłuchałam tego głosu w głowie, który mówił, że „lepiej nie będzie”, „nie dasz
rady”, „po co Ci to”. Ten głos – KŁAMAŁ , a ja dzisiaj jestem w miejscu, o
którym emocjonalnie nawet nie śniłam – no może troszkę śniłam, ale sama przed
sobą nie chciałam się przyznać.
Myśl na dziś: Niech żyją nieidealne dni !!!
wtorek, 12 stycznia 2016
Nadzieja i poziom SuperMasterHardLevel
Są takie dni, kiedy poziom irytacji sięga opcji SuperMasterHardLevel.
Czasem w swoich działaniach napotykam mur. Nie oznacza to, że się poddam. Drodzy Państwo, nie po to Pani Magda się urodziła, żeby tak łatwo dać za wygraną... Gorzej gdy ja walczę, a cierpią najbliższe mi osoby.
W obecnej sytuacji mój organizm jest zajęty rozwiązaniem problemu, głowa i serce szukają rozwiązań więc wszelkie "życiowe ciosy" amortyzuje "działanie". Mi samej trudno jest czasem w tym wszystkim odnaleźć się, wytrzymać, nie zwariować... Żyć normalnie i po prostu bez pochłaniania siebie i oddawania energii problemom... Jak wspomniałam poziom SuperMasterHardLevel, ale da się. Dla siebie i dla Nich...
Zaciskam zęby czasem naprawdę dosłownie bo wiem, że ten nieciekawy czas się skończy ... bo w tym nieciekawym ogólnie czasie - zdarzyły i zdarzają się cholernie piękne sprawy :) I choć czasem myślę, że właśnie sięgnęłam mojej emocjonalnej granicy, że już więcej nie zniosę to jednocześnie wiem. Mam poczucie i pewność, że jednak się nie poddam, dam radę... Bo są przy mnie osoby, którym jest jeszcze cholerniej mierzyć się z tym co mnie dotyka, a jednocześnie zaznaczają swoją obecność. I skoro nadal są, trwają... to jest kapitalnie emocjonalnie i nie dam tego zniszczyć... tylko dlatego, że jest trudniej.
I jeśli miłość ma swój poziom SuperMasterHardLevel to niech tak będzie bo wychodzi na to, że robię się w tym specjalistką :)
Czasem w swoich działaniach napotykam mur. Nie oznacza to, że się poddam. Drodzy Państwo, nie po to Pani Magda się urodziła, żeby tak łatwo dać za wygraną... Gorzej gdy ja walczę, a cierpią najbliższe mi osoby.
W obecnej sytuacji mój organizm jest zajęty rozwiązaniem problemu, głowa i serce szukają rozwiązań więc wszelkie "życiowe ciosy" amortyzuje "działanie". Mi samej trudno jest czasem w tym wszystkim odnaleźć się, wytrzymać, nie zwariować... Żyć normalnie i po prostu bez pochłaniania siebie i oddawania energii problemom... Jak wspomniałam poziom SuperMasterHardLevel, ale da się. Dla siebie i dla Nich...
Zaciskam zęby czasem naprawdę dosłownie bo wiem, że ten nieciekawy czas się skończy ... bo w tym nieciekawym ogólnie czasie - zdarzyły i zdarzają się cholernie piękne sprawy :) I choć czasem myślę, że właśnie sięgnęłam mojej emocjonalnej granicy, że już więcej nie zniosę to jednocześnie wiem. Mam poczucie i pewność, że jednak się nie poddam, dam radę... Bo są przy mnie osoby, którym jest jeszcze cholerniej mierzyć się z tym co mnie dotyka, a jednocześnie zaznaczają swoją obecność. I skoro nadal są, trwają... to jest kapitalnie emocjonalnie i nie dam tego zniszczyć... tylko dlatego, że jest trudniej.
I jeśli miłość ma swój poziom SuperMasterHardLevel to niech tak będzie bo wychodzi na to, że robię się w tym specjalistką :)
piątek, 1 stycznia 2016
Nowy Rok...
Nowy Rok... zaczął się cudownie. Po prostu Najlepiej. To był jeden z tych wieczorów kiedy czuję, że nic mi nie brakuje, że jest tak jak być powinno, że idę w dobrą stronę. Czułam radość od stóp do głów i po końce rzęs :)
I nagle się okazuje, że jest tyle spraw do naprawienia, do zakończenia... I jedyne co muszę zrobić to dać radę.
Wchodzę w ten rok z poczuciem, że nie jestem idealna, moje obecna sytuacja też nie, ale czy kiedykolwiek cokolwiek jest idealne? Nie wiem.
Wiem jedno, że w tym roku DAM RADĘ, dam z siebie 100% i choć przeszłości nie wyrzucę to choćby nie wiem ile siły i samozaparcia mnie to kosztowało... Będę dalej dążyła do życia, o którym marzę.
Miniony Rok pozwolił mi spełnić wiele marzeń - od tych małych, po te naprawdę wielkie i schowane na dnie serca.
Obecny Rok przypomniał, że będzie wymagający, że nie da taryfy ulgowej... i w końcu to pewnie dlatego, żeby mi udowodnić jaka jestem Silna Babka ;)
I nagle się okazuje, że jest tyle spraw do naprawienia, do zakończenia... I jedyne co muszę zrobić to dać radę.
Wchodzę w ten rok z poczuciem, że nie jestem idealna, moje obecna sytuacja też nie, ale czy kiedykolwiek cokolwiek jest idealne? Nie wiem.
Wiem jedno, że w tym roku DAM RADĘ, dam z siebie 100% i choć przeszłości nie wyrzucę to choćby nie wiem ile siły i samozaparcia mnie to kosztowało... Będę dalej dążyła do życia, o którym marzę.
Miniony Rok pozwolił mi spełnić wiele marzeń - od tych małych, po te naprawdę wielkie i schowane na dnie serca.
Obecny Rok przypomniał, że będzie wymagający, że nie da taryfy ulgowej... i w końcu to pewnie dlatego, żeby mi udowodnić jaka jestem Silna Babka ;)
sobota, 26 grudnia 2015
Pociąg zwany życiem.
Jedziesz pociągiem życie, mijasz kolejne stacje.
Po drodze ludzie wsiadają, wysiadają. Jedni pomagaja Tobie, innym pomagasz Ty. Żyjesz po prostu, naprawiasz to co zepsułaś, masz w głowie cel do któego dążysz - bez ciśnienia, ale wiesz dokąd zmierzasz. I nagle: PIZD!!!
Wraca do Ciebie jakaś przeszłość, jakaś sprawa, którą starasz się dokończyć, rozwiązać jak człowiek.
I tak sobie myślę, że czasem nie da się po ludzku. Po prostu są takie wyjątki od reguły, kiedy trzeba zacisnąć zęby, wstać i przywalić !!! Celnie i mocno. Dlaczego? Bo gdy ktoś depcze Twoją dobroć i wyrozumiałość, gdy nadstawiasz polczek...po raz "enty" to przychodzi w życiu taki moment, kiedy musisz wybrać.
Ja wybrałam... świadomie. Lubię swoje życie, lubię ludzi, którzy w nim są i jeżeli będzie taka potrzeba odłożę ideały na półkę.
Bo dobrzy ludzie też mogą się wkurzyć, też mają granice, których NIKT nie może przekroczyć.
Po drodze ludzie wsiadają, wysiadają. Jedni pomagaja Tobie, innym pomagasz Ty. Żyjesz po prostu, naprawiasz to co zepsułaś, masz w głowie cel do któego dążysz - bez ciśnienia, ale wiesz dokąd zmierzasz. I nagle: PIZD!!!
Wraca do Ciebie jakaś przeszłość, jakaś sprawa, którą starasz się dokończyć, rozwiązać jak człowiek.
I tak sobie myślę, że czasem nie da się po ludzku. Po prostu są takie wyjątki od reguły, kiedy trzeba zacisnąć zęby, wstać i przywalić !!! Celnie i mocno. Dlaczego? Bo gdy ktoś depcze Twoją dobroć i wyrozumiałość, gdy nadstawiasz polczek...po raz "enty" to przychodzi w życiu taki moment, kiedy musisz wybrać.
Ja wybrałam... świadomie. Lubię swoje życie, lubię ludzi, którzy w nim są i jeżeli będzie taka potrzeba odłożę ideały na półkę.
Bo dobrzy ludzie też mogą się wkurzyć, też mają granice, których NIKT nie może przekroczyć.
niedziela, 20 grudnia 2015
Plątanina myśli...
Każdy z nas (przynajmniej znakomita większość) ma taki temat, na który nie chce, a precyzując nie chce bo nie potrafi porozmawiać.
Reakcja za każdym razem taka sama - ogarnia nas frustracja, dym paruje uszami, wykrzykujemy nasze utarte poglądy i zamykamy uszy na cokolwiek i zmieniamy temat najszybciej jak się da.
I o ile nie mamy obowiązku rozmawiać o tym z kimkolwiek, o tyle sami z sobą jednak powinniśmy. A dlaczego niby, skoro mi tak dobrze? Tak, tak. Skoro jest tak dobrze to po co te nerwy gdy pada niezręczny temat. Otóż, to. Nieporządek w głowie rodzi frustrację i złość, a po co to komu, ani to zdrowe, ani przyjemne.
Skoro temat nas drażni, jest dla nas ważny. Błahe sprawy nie wyprowadzają z równowagi, a skoro tak to ważne kwestie czasem dla "zdrowotności" duszy i dla samego siebie warto przerobić. Tak, nie będzie łatwo polemizować ze sobą, swoimi utartymi przekonaniami, frustracją i złością, ale da się. Zawsze się da. Ewentualnie kwestia czasu i rozmów...z samym sobą.
Jeśli coś nas boli... Wygodnie jest zacząć od siebie.
Na początku spróbować pomyśleć o sprawie tak jakbyśmy mieli poradzić komuś,a nie sobie..To czasem ułatwia sprawę
Pakiet pierwszy: Z serii, dlaczego:
- tak reaguję?
- to budzi takie emocje?
Pakiet drugi: Co:
- mogę z tym zrobić?
- mogę zmienić w swojej reakcji?
Pakiet trzeci:
- Jaki mam na to wpływ?
- Jakie konkretne działania wpłyną na zmianę mojej reakcji?
- Czy moje nerwy zmienią coś na lepsze?
- Czy jest to naprawdę tak istotne, żeby tracić nad sobą panowanie?
- Czy gdyby to był ostatni dzień mojego życia, zwrócił(a)bym na to uwagę? (To moje ulubione pytanie, które najczęściej mi pomaga).
I jeśli jeszcze ktoś się zastanawia po co mi to? Spieszę z odpowiedzią. Jeśli sami ze sobą nie będziemy potrafili rozmawiać, nazywać naszych uczuć to zawsze będziemy mieli problem ze szczerą rozmową z innymi. Jak można zrozumieć kogoś, kto sam siebie nie potrafi zrozumieć? Jak można odczytać uczucia kogoś, kto nie wie co czuje? Proste i trudne...jak zwykle z resztą ;)
Powodzenia w dialogach ze sobą i innymi, życzę i sobie i Wam.
EmGie
I nie poddawać się w tym wewnętrznym dialogu. Dać sobie czas, jak zawsze z resztą. Nie od razu musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet jeśli sprawa dotyczy nas samych.
Reakcja za każdym razem taka sama - ogarnia nas frustracja, dym paruje uszami, wykrzykujemy nasze utarte poglądy i zamykamy uszy na cokolwiek i zmieniamy temat najszybciej jak się da.
I o ile nie mamy obowiązku rozmawiać o tym z kimkolwiek, o tyle sami z sobą jednak powinniśmy. A dlaczego niby, skoro mi tak dobrze? Tak, tak. Skoro jest tak dobrze to po co te nerwy gdy pada niezręczny temat. Otóż, to. Nieporządek w głowie rodzi frustrację i złość, a po co to komu, ani to zdrowe, ani przyjemne.
Skoro temat nas drażni, jest dla nas ważny. Błahe sprawy nie wyprowadzają z równowagi, a skoro tak to ważne kwestie czasem dla "zdrowotności" duszy i dla samego siebie warto przerobić. Tak, nie będzie łatwo polemizować ze sobą, swoimi utartymi przekonaniami, frustracją i złością, ale da się. Zawsze się da. Ewentualnie kwestia czasu i rozmów...z samym sobą.
Jeśli coś nas boli... Wygodnie jest zacząć od siebie.
Na początku spróbować pomyśleć o sprawie tak jakbyśmy mieli poradzić komuś,a nie sobie..To czasem ułatwia sprawę
Pakiet pierwszy: Z serii, dlaczego:
- tak reaguję?
- to budzi takie emocje?
Pakiet drugi: Co:
- mogę z tym zrobić?
- mogę zmienić w swojej reakcji?
Pakiet trzeci:
- Jaki mam na to wpływ?
- Jakie konkretne działania wpłyną na zmianę mojej reakcji?
- Czy moje nerwy zmienią coś na lepsze?
- Czy jest to naprawdę tak istotne, żeby tracić nad sobą panowanie?
- Czy gdyby to był ostatni dzień mojego życia, zwrócił(a)bym na to uwagę? (To moje ulubione pytanie, które najczęściej mi pomaga).
I jeśli jeszcze ktoś się zastanawia po co mi to? Spieszę z odpowiedzią. Jeśli sami ze sobą nie będziemy potrafili rozmawiać, nazywać naszych uczuć to zawsze będziemy mieli problem ze szczerą rozmową z innymi. Jak można zrozumieć kogoś, kto sam siebie nie potrafi zrozumieć? Jak można odczytać uczucia kogoś, kto nie wie co czuje? Proste i trudne...jak zwykle z resztą ;)
Powodzenia w dialogach ze sobą i innymi, życzę i sobie i Wam.
EmGie
I nie poddawać się w tym wewnętrznym dialogu. Dać sobie czas, jak zawsze z resztą. Nie od razu musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet jeśli sprawa dotyczy nas samych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)